czwartek, 18 lipca 2013

Sen 4.



Koszmar.
Tratwa się rozpada. Spadam w odmęty krwi. Widzę zaostrzone pale na dnie. W końcu Śmierć dopadnie i mnie. Poczułam kościsty uchwyt na ramieniu. Coś wciąga mnie na górę. Wynurzyłam się i spojrzałam na mojego „wybawiciela”.  Cały ociekał krwią, skóra odpadała mu płatami odsłaniając pracujące jeszcze organy. Sekundę później wszystko zamarło, umarł. Padł bryzgając krwią, a głowa nadziała się na stercząc pal. Do oczu napłynął mi nowy potok łez, krwawych łez. Fale wynurzają na brzeg ludzkie organy. Skierowałam swe kroki w głąb lądu.
Obudź mnie, nie chcę wiedzieć co będzie dalej….

1 komentarz: